Autorem poniższych fragmentów tekstu jest Katarzyna Kierzkowska, były menedżer personalny PSE-ELECTRA, która ze strony klienta odpowiadała za opisany poniżej wyjazd. Fragmenty pochodzą z książki „Budowanie zespołu”, autorstwa Rafała Szczepanika, prezesa Training Projects.
(…) To miała być nasza pierwsza impreza integracyjna… Zanim przystąpiłam do spotkań z firmami szkoleniowymi, dokonałam wyboru siedmiu kluczowych kryteriów, według których zamierzałam je oceniać. Były to:
1. Doświadczenie firmy w organizacji wyjazdów team building.
2. Organizacja i logistyka — gotowość firmy do przejęcia odpowiedzialność za te aspekty eventu na własne barki.
3. Program, który zaangażuje wszystkich pracowników bez względu na wiek (a średnia wieku jest u nas wysoka) i zajmowane stanowisko. Ważne dla mnie było, aby gry nie tylko integrowały, ale pokazały silne i słabe strony nas jako zespołu. Oczekiwałam, iż trenerzy omówią poszczególne ćwiczenia i udzielą nam wskazówek. I zrobią to w taki sposób, by uczestnicy imprezy nie poczuli się urażeni, ale by dowiedzieli się, nad czym i w jaki sposób powinni pracować.
4. Liczba trenerów — chciałam, żeby wszyscy mieli poczucie, że w każdym momencie jest
w pobliżu ktoś (oprócz mnie), do kogo można się zwrócić z pytaniem lub poprosić o pomoc. Chciałam, abyśmy w czasie szkolenia byli podzieleni na zespoły maksymalnie dwudziestoosobowe, tak aby zapewnić dobrą zabawę i zaangażowanie wszystkich, a równocześnie uniknąć chaosu. Oznaczało to podział na cztery zespoły, a więc powinniśmy mieć co najmniej czterech trenerów plus kogoś, kto będzie koordynował całość.
5. Znajomość bazy noclegowej — oczekiwałam, że firma szkoleniowa będzie w stanie polecić nam odpowiedni ośrodek na imprezę. Szkolenie planowałam na koniec września. Mogło być nadal pięknie i słonecznie, ale mogła też już zacząć się jesienna słota. Chciałam więc mieć też zaplecze w postaci sal konferencyjnych w hotelu na wypadek, gdyby pogoda pokrzyżowała nam plany przeprowadzenia wszystkich gier na świeżym powietrzu.
6. Bezpieczeństwo — wybrana przeze mnie firma powinna zająć się ubezpieczeniem pracowników od następstw nieszczęśliwych wypadków na czas eventu.
7. Koszty — firma zorganizuje wyjazd team building za rozsądną cenę.
Właśnie z takimi założeniami przystąpiłam do wyboru firmy szkoleniowej. Każdą z nich zaprosiłam na prezentację do naszego biura. Szkoleniowcy mogli zaprezentować swoją ofertę eventu i poznać moje oczekiwania wobec wyjazdu integracyjnego. W efekcie przeglądu ofert i rozmów, wybór padł na zespół Rafała Szczepanika.
Miesiąc przed wyjazdem dokonaliśmy ostatecznego ustalenia programu imprezy z podziałem na dni. Wiedzieliśmy, jakie gry w czasie szkolenia chcemy przeprowadzić. Mieliśmy rozpisane korzyści, które daje każda z nich (wnioski edukacyjne płynące z gier i metody ich omawiania). Postaraliśmy się tak rozplanować zajęcia, aby z jednej strony czas eventu był maksymalnie wypełniony i urozmaicony, a z drugiej, żeby ludzie nie czuli się zbyt zmęczeni.
Pracownicy potwierdzili, kto zamierza wziąć udział w szkoleniu integracyjnym, więc uwzględniając wzajemne sympatie, rozdzieliłam miejsca noclegowe — czyli ustaliłam kto z kim śpi w pokoju. W tym samym czasie podzieliłam pracowników na cztery zespoły szkoleniowe (po ok. 15 osób). W każdej grupie starałam się umieścić osoby, które na co dzień prawie ze sobą nie współpracują lub ich współpraca nie jest najlepsza. Pamiętając o najważniejszym celu szkolenia — a więc integracji — chciałam, aby w poszczególnych zespołach nie tworzyły się podgrupy z osób, które są już zaprzyjaźnione. Przy podziale na grupy starałam się też zachować odpowiednie proporcje ilościowe kobiet i mężczyzn.
Miesiąc przed wyjazdem zaczęliśmy również wspólnie z TP ustalać szczegóły dotyczące logistyki pobytu w ośrodku. Wawrzkowizna to rozległy, prawie 50-hektarowy ośrodek o średnim standardzie. Baza noclegowa to hotel z apartamentami i restauracją, mały hotelik oraz domki murowane i domki typu Brda. Zdecydowaliśmy się skorzystać z kilku apartamentów w hotelu, całego hoteliku, wszystkich domków murowanych (willowych) i trzech domków typu Brda. Apartamenty przeznaczone były dla zarządu i dyrektorów, którzy mieli spać w pokojach pojedynczo.
(…)
Program zajęć team building upłynął nam na wykonywaniu w grupach różnych ćwiczeń zespołowych. Gry „Kable”, „Jedno wolne pole”, „Słomkowe wieże” i „Bomba wodna” zapewniły wiele śmiechu. Nauczyły nas także pracować w grupie, wspólnie wypracowywać najlepsze strategie rozwiązywania problemów czy też poświęcać cel jednostki dla dobra całego zespołu. Zapomnieliśmy przy tym o jakiejkolwiek hierarchii, przez co staliśmy się w stosunku do siebie bardziej otwarci. Każdy miał prawo do swojego zdania. I wypowiadał je bez względu na to, jaką opinię na dany temat miał jego przełożony — co w codziennej pracy nie zawsze miało miejsce.
Ogromną korzyścią z tego szkolenia był również fakt, że w czasie imprezy zauważyliśmy pracowników, którzy do tej pory uważani były za „szare myszki”, a którzy okazali się być osobami z inicjatywą, świetnie potrafiącymi organizować pracę swoją i innych. Łatwo było też zauważyć osoby, które mają problemy z pracą zespołową — są destrukcyjne lub za bardzo skoncentrowane na osiągnięciu swojego indywidualnego celu.
Te wszystkie wiadomości przydadzą się w układaniu planu szkoleń i wyjazdów w następnym roku.
Patrząc na entuzjastyczne reakcje uczestników, mogliśmy z pewnością stwierdzić, że szkolenie spełniło założone cele.
Podsumowując nasz wyjazd, trzeba podkreślić znakomite przygotowanie trenerów — zarówno merytoryczne, jak i organizacyjne. Nawet mnie jako organizatorowi trudno było zauważyć przygotowania, gdyż w chwili gdy docieraliśmy na miejsce kolejnego ćwiczenia, wszystko było już zawsze gotowe. Także podejście do „trudniejszych” uczestników szkolenia i łagodzenie wszelkich nerwowych sytuacji było na najwyższym poziomie. Nie zdarzyła mi się sytuacja, w której poprosiłabym kogoś z TP o pomoc i bym jej nie otrzymała.
Pierwsza rzecz, z jaką spotkałam się już na zakończenie imprezy, to mnóstwo pytań o to, kiedy będzie następne. Ludzie naprawdę świetnie się bawili i chyba nawet nie zauważyli tych wszystkich niedogodności, które nas spotkały. Po szkoleniu przyszło do mnie parę osób, które nie mogły z nami pojechać. Stwierdziły, że żałują i że kolejnej okazji na pewno nie odpuszczą.
Od naszego powrotu z wyjazdu team building minęły już trzy miesiące, a ciągle słyszy się ludzi rozmawiających o tym, jak było, i zastanawiających się, czy w przyszłym roku też się uda zorganizować taki wyjazd.
Z punktu widzenia osoby odpowiadającej za politykę kadrową w firmie czuję dużą satysfakcję, patrząc, jak bardzo ten wyjazd nas zintegrował i ile dotychczasowych barier, które istniały w naszej codziennej współpracy, zostało złamanych. Miłe słowa od naszego zarządu również mają tu znaczenie. To spotkanie wielu ludziom pokazało, że tak naprawdę jesteśmy jednym dużym zespołem i że jeśli tylko chcemy, umiemy ze sobą współdziałać, aby osiągnąć wspólny cel.